
Kocham zwierzaki, ale staram się nie popadać w paranoję. Dlatego tak trudno znaleźć mi “normalnego”
psiego lekarza. Moja suka ma odwieczny problem z uszami i nadwagą. Źródłem
problemów jestem ja sama, a dokładniej mój w stosunku do Tuni brak
konsekwencji. A może to moja prywatna interpretacja uczciwości? Jak odmówić
smakołyka zwierzęciu jeśli sobie samej nie potrafię? Jak mu w orzechowe ślepia
spojrzeć bez poczucia winy? Wiem. “Miętka” jestem jak to mówią.
Próbowałam. Zamieniłam pospolitą karmę na tą
najlepszą ( czytaj: najdroższą). Przeczytałam nawet książkę “Problemy
behawioralne psów i kotów”. Nie wniosło to nic nowego do mego stanu wiedzy o
moim psie, oprócz jeszcze większej pewności, że moja suka jest zwierzęciem
rozpieszczonym, egocentrycznym i strasznym łasuchem ( czyżby była zwierciadłem
wad swojej Pani?...).
Te cechy charakteru znałam już od jej szczenięcych lat,
ale czy przez to miałam ją mniej kochać? Toż, jak mówią: człowiek sobie
rodziny, a tym bardziej psa – nie wybiera. To pies wybiera sobie człowieka i później
kombinuje co z takim “ludziem” zrobić.
Na szczęście po którymś z kolei worku ( cóż to taki
worek dla łasucha, moża powiedzieć, Tunia nosem wciąga go w kilka dni!) przyszło
oświecenie:
niby taka dobra karma, a różnicy w stanie zdrowia
psa – żadnego. Za to w portfelu różnica znaczna - przytomnie wróciłam do starych nawyków i mam wrażenie, jakby
mniej ją uszy bolą!
Do ideału jednak ciągle jeszcze daleko mimo,
że zapuszczam te nieszczęsne krople codziennie. Jak pomyślę, że znów czeka mnie
wizyta w psiej klinice, czekanie godzinami w poczekalni, to mi się odechciewa…
Szczęśliwie wczoraj na późnym spacerze przechodząc
koło prywatnego gabinetu weterynaryjnego spotkałam pana doktora. Szczęśliwie mówił
troche po francusku. ( Zaczynał zdanie, a ja domyślając się co chce powiedzieć –
kończyłam.) Szczęśliwie ( nie za dużo
tego szczęścia naraz?) chciał nas przyjąć o 22.00 i okazał się logicznym
facetem.
Tunia nie bała się go wcale ( zazwyczaj drży jak osika),
pozwoliła na wszystkie zabiegi. Pan doktor zalecił kontynuację nadal tą samą karmą,
byle byłaby LIGHT i aby nie przekraczać dawek. Co do nadwagi mego psa, nie robił
mi wykładów jak poprzedni lekarze, nie wywracał oczami, ale wypowiedział jedno
sakramentalne zdanie:
“Już to, że właścicielka zdaje sobie sprawę, że jej
pies jest za gruby, jest bardzo dobrym punktem wyjścia do schudnięcia.”
I to mi się bardzo podoba! Pozytywna motywacja!