Obserwatorzy

środa, 27 lutego 2013

Prostsze zycie - lepsze życie. I nie jest to post o minimaliźmie.






Na ulicy na której mieszkam, po jednej stronie stoją prywatne domy, a po drugiej  rozciąga się osiedle domków “komunalnych”.  Może za piękne nie są, jak to lokale komunalne, tyle że od polskich socjalnych mieszkań różnią się jak dzień i noc.
Niejedna polska rodzina marzy o takim standarcie. Wnętrza tych domów są funkcjonalne i bardzo wygodne: kuchna, salon z jadalnią,  obowiązkowo 2-3 sypialnie, garaż i niemały ogródek z tyłu. Poza tym jak na zdjęciach widać, wygodny, na dwa auta, podjazd z przodu…
Cóż, każde państwo kraje jak mu materii staje i nie konkurować nam z tymi lepiej od nas rozwiniętymi. Ja zupełnie o czym innym chciałam: o dobrej woli lokalnych i państwowych władz.
Bo przecież można ludziom wyjść na przeciw.
Gdy “Komuna” ( Commune) czyli lokalny urząd zatwierdził i wybudował osiedle domków socjalnych, burmistrz mojej miejscowości zaproponował ich lokatorom wykupienie domów na własność. Dla większości z nich była to jedyna okazja “dorobienia się” własnych czterech ścian. Bez źadnych “zdolności kredytowych, (których oczywiście nie posiadali, bo gdyby mieli to by nie mieszkali w socjalnych lokalach), poźyczek i całej tej drogi przez mękę. Po prostu w ramach niewielkiego czynszu 300-400 euro ( podczas gdy wynajem domu w tej okolicy normalnie to 1000-1500 euro/miesiąc) spłacali raty za dom. Większość mieszkańców skwapliwie skorzystała z tej propozycji. Po 20 latach większość domów była w rękach prywatnych właścicieli. Sąsiad opowiadał mi, że zrobiono wówczas wielką fetę, na ulice wystawiono grille, grała muzyka, a sąsiedzi jedli kiełbaski i pili piwo. Cieszyli się, bo mieszkali na swoim.
Czyli można budować “tanie państwo” przyjazne obywatelowi? Można! Szkoda tylko, że gdzie indziej niż na d Wisłą…





10 komentarzy:

  1. Ale świetnie... a ja z rodzonego kraju musiałam wyjechać bo mnie nie było stać na własne małe mieszkanie. A tu się domy z garażami i ogródkami dostaje... Aż żal serce ściska, że Polaków raczej coś takiego nie spotka....

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny przykład, ale w Polsce nierealny i to z prostego powodu: gmina najpierw musiała wyłożyć pieniądze na budowę i tak naprawdę kredytować lokatorów. Zasobność gmin w bogatych państwach zachodu jest inna niż u nas, gdzie często brakuje pieniędzy na szkoły i przedszkola. Państwo przekazuje gminom zadania, ale nie daje pieniędzy na realizację tych zadań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie jest tak jak piszesz! ... I wszystko rozbija sie o mur niemoznosci! Ech, przyjemnie popatrzec na innych, ze sobie dobrze radza :) pozdrawiam!

      Usuń
    2. Ale pomarzyć można, choć ważna jest tu cierpliwość w czekaniu na spełnienie:-)

      Usuń
  3. Pewnie, że się da, tylko trzeba wszystko sensownie policzyć i myśleć na 20 lat do przodu, a nie jedynie do najbliższych wyborów. Takich osiedli nie buduje się w centrach miast, więc i grunt jest tańszy. Podejrzewam, że przy dużo droższej robociźnie koszt postawienia takich domków w Belgii jest niższy niż w Polsce. Nie dlatego, że materiały tańsze, ale nie ma tylu możliwości żeby nakraść.

    OdpowiedzUsuń
  4. można, ale w Polsce to chyba musiałby jakiś cud się zdarzyć :)
    ściskam, Malinowa Panna

    OdpowiedzUsuń
  5. moja koleżanka dostała od miasta mieszkanie .. w starej kamienicy, w dzielnicy takiej, że wieczorami przemykam z samochodu do jej mieszkania. Na klatce śmierdzi wódą i sikami :/ do tego mieli wychodek na podwórku.. urocze .. jak się porówna do tego co Ty pokazujesz to aż żal mi tej mojej koleżanki.. z drugiej strony w polsce mieszkanie dla młodej pary/ małżeństwa to luksus wzięcia kredytu na 200-300 tys na 30 lat. Ale chyba bym nie była w stanie wyjechać z Polski na stałe ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. na stałe też nie wyobrażam sobie życia za granicą, dlatego w Polsce mamy dom na pięknej podlaskiej wsi i kiedy możemy to tam jeździmy. Minimalnie zakładamy tu zostać dwa lata, dopoki młody nie pójdzie na studia. ( jestem w Belgii od 2004 roku, ale przyjeżdźałam tu jeszcze jako studentka.)Można powiedzieć, żyję między dwoma krajami. Dostrzegam również wady belgijskiego systemu, ale z drugiej strony kraj ten zapewnił mi to, o co w Polsce bezskutecznie zabiegałam - normalne, godne zycie. Jako niepoprawni optymiści dwukrotnie wracaliśmy by próbować coś robić w kraju - i dla kraju, ale głową muru nie przebijesz! Może we Wrocławiu, czy innych aglomeracjach są większe możliwości, ale małe, podlaskie miasteczka umierają... Szkoda, bo sa tu naprawdę piekne tereny. Obiecano nam drugą Japonię, później Irlandię, a zanosi się na drugą Hiszpanię lub Grecję. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiele małych miejscowości niszczeje i wymiera lub jest wchłaniane przez duże aglomeracje. W zadnym kraju nie jest tak kolorowo i pięknie jakby się nam wydawało, ale mimo to w wielu jest łatwiej żyć a nie jak to często w Polsce bywa wegetować (od wypłaty do wypłaty). Dużo musi się zmienić, ale wiem, że sporo także zależy ode mnie :)

      Usuń