Zawsze mam mieszane
uczucia gdy widze zarabiające na ulicy dzieci. Z jednej strony pochwalić należałoby
przedsiębirczość, z drugiej zaś istnieje duże prawdopodobieństwo, że są wysyłane
na ulicę siłą i muszą oddawać zarobione pieniądze np. rodzicom na wódkę. A ty
co sądzisz na ten temat?

Jak nazwać blondynkę toffi, która zmagając się z brakiem samodyscypliny niecodziennie pisze dziennik? Jestem Toffinka, czyli toffi blondynka. Że brzmi to trochę infantylnie? Nie szkodzi. Z dziecka sie do końca nie wyrasta, wtedy świat jest piękniejszy! Uprzedzam, że nie będzie tu żadnego trollowania, bo nie lubię się denerwować z powodu internetowych frustratów. Moderuję! Cenzuruję! Jak chcecie to czytajcie, a jak nie chcecie to nie. Ja po prostu piszę sobie... bo lubię :)
Obserwatorzy
wtorek, 13 sierpnia 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zależy.Czy faktycznie jest to efektem biedy czy jest to efekt wykorzystywania i krzywdzenia przez dorosłych. Tego drugiego niestety nie unikniemy.Warto też pamiętać i zwrócić uwagę na fakt;że te Krakowskie dzieci jeszcze nie wykonują najcięższej pracy;kto wie może rozwijają swoje pasje-przy okazji coś niecoś zarabiając.Coś takiego jeszcze zaakceptuję. Zdecydowanie natomiast na nie jestem ciężkiej pracy fizycznej; i tu masz temat na kolejny felieton ;-);często dzieci na wsi nie mają wyboru i od maleńkiego muszą ciężko "zasuwać" w polu...
OdpowiedzUsuńA ja sie zawsze zastanawiam czy to przedsiębiorczość i inicjatywa własna .... Czy wykorzystywanie przez dorosłych i ten zarobek nie ląduje w procentach tatuśków i mamusiek .
OdpowiedzUsuńOt nie ma prostych rozwiązań i
Ciężki temat. Jeżeli dziecko nie jest zmuszane do pracy i chce sobie zarobić, to nie widzę problemu, bo to niezła szkoła życia jest :) Natomiast w drugim przypadku oczywiście stanowcze veto. Trzeba szanować drugiego człowieka, tym bardziej dziecko, bo od kogo ma się tego uczyć jak nie od dorosłych.
OdpowiedzUsuńNo wlasnie, wiadomo, jak wlasna inicjatywa i pomyslowosc to chwalic. Ale jak rozpoznac, czy to nie jest to drugie! to prawda, nie ma latwych rozwiazan!
OdpowiedzUsuńNo to Agnieszko dalszy dylemat moralny:
Usuń-dzieci pomagają rodzicom w pracy-np w sklepie albo na roli;zatem:
a.są "wykorzystywane" przez Rodziców którzy dzięki temu mają tanią siłę roboczą;
b.dzieci w ten sposób okazują miłość rodzicom pomagając im w znojnej pracy;
c.dzieci uczą się od małego zarabiać na siebie i tego;że nic w życiu nie ma za darmo;
d.nie powinno tak być i tyle!
I którą tu odpowiedź wybrać?
Nie, no Mariusz, nie popadajmy w paranoje, ja mowie o wykorzystywaniu takim czysto patalogicznym, jesli dziecko jest zmuszane do zarabiania na ulicy np w celu zarobienia na wodke itp; pomoc rodzicom w polu, w granicach swoich mozliwosci wiekowych i silowych, w normalnej rodzinnej pelnej milosci atmosferze bez przekraczania granic chyba raczej jest edukacyjne, jakos nie widze by moj syn mial poczucie krzywdy gdy musi z mom mezem trawe kosic czy pomagac w garazu, nawet jak mu sie nie chce to pozniej sie cieszy, ze cos go ojciec nauczyl porzadnie robic.
UsuńDylematy...
OdpowiedzUsuńo takiego chłopczyka jak na ostatnim zdjęciu widziałam w Gdańsku na Starówce. Może to i fajnie tak zarabiać pieniądze, ale ja to chyba bym się wstydziła o tak przed obcymi grać, spiewać i tańczyć.
OdpowiedzUsuń