
Wchodzę
na moment do polskiego sklepu w poszukiwaniu pomidorów, polskich pomidorów.
Wyfiokowana klientka wykłada produkty na ladę, konwersując z ekspedientką. O
czym najlepiej się rozmawia, jak nie ma o czym? Wiadomo.
-
W Polsce to nawet ten deszcz jest jakiś inny – zagaduje dziewczyna
zza lady – tak później jest przyjemnie rześko. A tutaj po deszczu dalej duszno.
-
Ależ proszę pani! – unosi brwi wyfiokowana i mówi z politowaniem –
To są zupełnie różne klimaty! Wystarczy elementarna znajomość geografii, by
wiedzieć, że Polska leży w klimacie ŚRÒDZIEMNOMORSKIM.
Łapiemy
z ekspedientką wzajemne zdumione spojrzenia. Dziewczyna robi gest jakby chciała
coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili gryzie się w język. Patrzy na mnie
wymownie. Klient nasz pan! Niech jej będzie!