Obserwatorzy

niedziela, 25 listopada 2012

Takie niedzielne bla bla

Wczoraj nie miałam pomysłu na notkę, zamiast tego krążył uparcie mi w głowie fragment utworu Szymborskiej:



Czemu ty się, zła godzino,
Z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś – a więc musisz minąć.
Miniesz – a więc to jest piękne.

To tak bardziej odnośnie braku weny niż dnia. Bo ten był bardzo udany. urodzinki mego męża w gronie najbliższych. Dostał fajne gadżety, o których nie będę się chwalić, że je mu kupiłam. Również od synka i brata. Był smaczny obiad, winko i pyszne ciacho. A więc dzień należało zaliczyć do udanych.

Dziś wieje. Bardzo mocno. Właśnie wróciłam z psami. Zapomniałam wcisnąć beret na uszy, ale może i dobrze bo nie wiadomo czy by nie pofrunął. Wiatr bardzo silny, ale nie taki chłodny jak wtedy gdy wieje od morza. Tyle, że zawsze w twarz. Bez względu jaki kierunek marszu obieram - wiatr zawsze w oczy! Ale maszeruję twardo pod prąd po rozmokniętej łąkowej ziemi. Pokonuję skarpy i małe rozdeptane dróżki. Pachnie ziemią jak na przedwiośniu. Zamykam na chwilę oczy i rozkoszuję się tym zapachem. I juz nie wiem, co większą sprawia mi przyjemność, zapach jesiennych liści czy budzącej się do życia ziemi wiosną. Jeszcze jest zapach sniegu, ( czy snieg w ogóle pachnie?) choinki, imbiru i pomarańczy. A czym pachnie lato? Ciepłym piaskiem, olejkiem, bryzą, słodkim lenistwem w lędźwiach.
Zmysł zapachu...
Na spacerze nie spotkałam nikogo. Zazwyczaj spotykam innych ludzi z psami. Ale to pora lunchu. A ona święta jest. Belgowie są tacy przewidywalni... Naprawdę. Aż do znudzenia. Z drugiej zaś strony wprowadza to jakies poczucie bezpieczeństwa, ta przewidywalność.

2 komentarze:

  1. Tofinko, sciskam Twojego meza i mocno caluje;) No co??? Ma w koncu urodzny, ma prawo do prezentu. Wiem, wiem, ze woli Ciebie ale pomarzyc wolno mi:P
    Stworzylas nowy blog, dokladnie poczytam pozniej, teraz ide pokowac corke;)
    Buziak

    OdpowiedzUsuń