Obserwatorzy

poniedziałek, 31 grudnia 2012

Pogotowie na służbie - odkrycie!




Nie spodziewałam się takiego marnego, pod względem zdrowia urlopu. Naszą rodzinę zdziesiątkowała grypa. Jej pierwszą ofiarą padł mąż. Nie będę rozpisywać się na temat chorego faceta w domu, kto chce niech przeczyta tutaj:

http://laviolettee.blogspot.com/2012/02/chory-facet-w-domu


W każdym razie mój mąż po raz kolejny żegnał się z życiem przekazując mi niezbędne wytyczne. Nie przejełabym się tym wcale ( powtarza się to zazwyczaj raz na rok, gdy ma grypę - jak to dobrze, że rzadko choruje) gdyby nie fakt, że za cholerę nie mogłam mu zbić temperatury, która rosła w zastraszającym tempie i dochodziła czterdziestki. Ale nie o przebiegu choroby mego lubego chciałam napisać. Przy okazji grypy odkryłam zdumiewającą dla mnie rzecz! Która nie mieści mi się w głowie!


Zadzwoniłam na pogotowie, by dowiedzieć się, że... karetki nie ma i nie będzie przez najbliższe trzy godziny ( nie prościej byłoby, gdyby pani sama przywiozła męża do szpitala), a jeśli już przyjedzie to i tak... nie ma w niej lekarza, tylko ratownicy, którzy i tak zawiozą chorego do szpitala by przebadał go lekarz.

Więc ja pytam samą siebie naiwnie, po cholerę ( po raz drugi przeklinam, sorry!) więc takie pogotowie bez lekarza?! Więc po co było oddzielać te dwie instytucje : szpital i pogotowie A może ja o czymś nie wiem? Albo czegoś nie rozumiem? Jak to blondynka...
Gdzie indziej to wszystko wydaje mi się prościej zorganizowane... Ale może się czepiam. W każdym razie to dla mnie zdumiewające odkrycie!



piątek, 28 grudnia 2012

Nie nastąpił...


nicalbonic.blox.pl

Jak się spodziewałam, koniec świata nie nastąpił. Który to raz na przestrzeni mego niedługiego jeszcze życia.  No i znów parę lat spokoju będzie. W mojej wsi, strach przed apokalipsą został jakby przytłumiony tematem zastępczym. Równie ekscytującym. Urodziło się Murzyniątko. Może i nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że większość mieszkańców mojej wsi nie widziało na oczy Murzyna. Szok porównywalny z końcem świata! A tu w dodatku czarne, pardon, kawa z mlekiem i jakby tego było mało: nieślubne. A tu wszystkie baby święte!


papilot.pl

Pomyslałam sobie, że dziecię będzie miało zagwarantowaną rolę w jasełkach do końca życia i zainteresowanie miejscowej społeczności na miarę Kate Middleton.
Swoją drogą brawa dla matki za odwagę! Bo to ciągle akt odwagi w takich małych, hermetycznych środowiskach. Wydać na świat dziecko, które będzie czarną owcą w białym stadzie. Dosłownie! Gdzie twoje życie jest na świeczniku, nieustannie pod lupą, krytykowane. Głównie przez nudzące się baby, które same mają wiele brudnych wystepków z młodości za uszami. Ale tak to jest, że z wiekiem wzrasta moralność, a tępi się pamięć, głownie co do własnej przeszłości.


piotrslotwinski.com

środa, 19 grudnia 2012

Miało być, ale nie ma...


l`avenir.be

Nietofina dawno nie pisała nie - codzienniczka.  Bo czas przed świętami dwa razy szybciej płynie niż normalnie. Miał byc dziś długi post na temat granic prywatności i przekraczaniu ich przez media - w związku z niedawną smiercią samobójczą pielęgniarki z UK. Ale będzie kiedy indziej.
Nie cierpię chodzic do fryzjera. Dlatego tak rzadko to robię. Dziś nadszedł ten dzień katorgi. Dobrze, że fryzjera mam uroczego. Z Krakowa.. Ale nie na długo. Bruksela nie spełniła jego oczekiwań. nie tyle Bruksela, co pracodawczyni. Rozkłada interes na łopaty. A szkoda, bo ma fajny personel z dużym potencjałem. Ci mlodzi ludzie pociągnęliby interes, Ale nie ona. Odstrasza klientów. ma retorykę i sposób bycia jak z zakładu mechanicznego prowadzonego przez jej kogoś tam. Ale salon piekności wymaga innej retoryki niż zmienianie opon i wyważanie kół. Nie ta subtelność. szkoda, bo punkt świetny. Bardzo dużo klientów, którzy niestety odchodzą i nawet przesympatyczny pan fryzjer z Krakowa nie zdoła ich powstrzymać. hmmm, przy okazji przypomniałam sobie stare miejsca. W końcu mieszkało się tam parę lat! Zauwazyłam, że zamknęli charakterystyczną braserię na Placu Jahnson. Kiedyś tętniła życiem. Teraz tylko nazwa została:Si, si, si


panoramio.com



Bariera St Gilles i Ixelles. Granica kontrastów. Bogactwo i biedota. Piękno i brzydta. Sztuka i kicz. Bo w Brukseli wszystko przeplata się ze sobą tworząc cudowny misz-masz.
Chaussess de Charleroi. Jak w tyglu. Ruchliwa. Przelotowa w kierunku Avenue de Louise i Uccles.
Podczas mego krótkiego spaceru z hukiem przetaczaja się co jakiś czas więzienne samochody w towarzystwie policyjnej eskorty na syrenach. To przewożą więźniów na rozprawy sądowe do Pałacu Sprawiedliwości i z powrotem do więzienia Na St Gilles lub Foret. To drugie jest bardzo przeludnione i nie spełnia standartów. Nie wiadomo, czy go nie zamkną, ale jesli zamkną - to gdzie umieszczą tych wszystkich ludzi!
Kiedys pracowałam trochę z więźniami w Brukseli, ale opowiem o tym kiedy indziej. Ciekawe doświadczenie!

Budynek więzienia nalezy do jednych z ładniejszych w tej dzielnicy, jak i Maison Communalle.

Maison d'arret de Forest et prison de Saint-Gilles - Bruxelles (Juin 2010) - 1060
http://www.globalview.be Simon Schmitt

rtl.be


Prison Forest



piątek, 14 grudnia 2012

I znów diabeł zszedł na ziemię...




Wczoraj pisałam o rzekomym końcu świata. Ostatnie zdania jakby były prorocze. I znów szaleniec wystrzelał niewinne dzieci w szkole... Koszmar!.. Nie chce się nic pisać.





czwartek, 13 grudnia 2012

Koniec świata.


(demotywatory.pl)

                                                               ( se.pl)

Koniec świata. Nadciąga. Wczoraj uzmysłowiła mi to koleżanka przysyłając koło półocy dramatycznego smsa, że ona tak się boi, że synek taki mały i niegotowa umierać. I pyta co ja na ten temat myślę, i co u mnie w firmie mówią. W firmie nic nie mówią, raczej opracowują strategie jak tu z kryzysu wyjść by nie  pójść z torbami. Bo i do       Nieba troche głupio tak w porwanych z powodu kryzysu skarpetkach.
Ja z kolei robię świąteczne zakupy i mam piękne, dalekosiężne plany na … 2015 rok! A na koniec bieżącego muszę załatwić jakieś zwolnienie, bo mam wyczerpany limit wolnych dni.
Koniec świata zostawiam jego stwórcy. Niech ma ten cały ludzki bajzel na swojej sędziwej głowie. Ufam Mu. Wiem, że tego nie spartaczy. Zrobi ze swoim dziełem to co będzie mu najbardziej służyło. Mniemam, że nas, ludzi lubi. Chociaż straszne z nas dupki! Zarozumiałe. Wystarczy nam dać troche władzy. Przy ograniczonej wyobraźni z naszym rozbuchanym ego bez jakiejś totalnej zagłady obrócimy ten świat w proch! Bóg nie musi palcem kiwać. Niech nas tylko ze smyczy spuści! Zachwiejemy równowagą w przyrodzie, zniszczymy ekosystemy, wytępimy pszczoły, wytniemy lasy,wyhodujemy własne klony, a potem spektakularnie przywiążemy się na znak protest do drzew w Dolinie Raspudy, albo Dolinie Płaczu i Zgrzytania Zębami. A tych wołających na puszczy i odwołujących się do naszych rozumów wepchniemy do więzienia. Nie potrzeba nam takich proroków! Niech nie psują niszczenia świata.
P.S. Oglądając jak tsunami zmiata całe ulice w Japonii miałm wrażenie, że oto patrzę na apokalipsę. Ci ludzie już swój koniec świata mieli. I wielu innych też.

                      
                      ( papilot.pl)


środa, 12 grudnia 2012

Świat paradoksem stoi - czyli o wszystkim i o niczym.




Świat jakoś toczy się wspak, myślę sobie jadąc do pracy. A Belgowie to dziwny naród. Pełen sprzeczności. Z jednej strony ufni do granic naiwności. Zupełnie nieznanej osobie powierzają klucz i swoje mienie bez mrugnięcia okiem. Z drugiej strony podkładają sprzątaczce monety pod dywan by prawdzić jej dokładność i uczciwość. Nie wierzą w Boga, ale wierzą w tarota, wahadełko i Diabła. A jakby nie patrzeć te wszystkie elementy mają coś wspólnego. Mówią: “ Pijany jak cała Polska”, a sami walczą z nałogami w formie soft w zaciszu swych domów, snując się po chacie z kieliszkiem przez cały dzień. Mogą mieć porwane skarpetki, pięć par wypierdzianych na wylot majtek  ale dom będzie przypominał muzeum z rzeźbami podłączonymi pod alarm i całodobowym monitoringiem. Zazwyczaj, rzeczywiście są gościnni, ale rzadko kiedy mają coś w lodówce. Za to na pewno posiadają od nas mniej zahamowań, mniej rzeczom się dziwią, bardziej otwarci na świat i elastyczni, ale uwaga! Powtarzam to po stokroć: włożyć między bajki trzeba, że są mniejszymi rasistami niż my! 

Ta ich “dziwność” jest fascynująca, ciągle odkrywam coś nowego.
Mam wśród nich naprawdę wielu wspaniałych przyjaciół!


Ba! Ale nie tylko Belgia. Cały świat na głowie staje. Chłopom rosną cycki, babom wąsy. Koty ganiają psy ( przypadek mojej Tuni) i chodzą przy nodze. Te drugie nie szczekają ( przynajmniej w Belgii). Bo w bardzo złym tonie jest pies co szczeka! Jak mój czarny drze swój niewyuczalny, słowiański pysk, ludzie patrzą na nas ( głównie na mnie, choc siedzę cicho) nagannie i z dezaprobatą. Nie powiedzieć obrzydzeniem. Taka wiocha! Pies szczeka!

Tłumaczę mu: “ Kajetku, stul pysk! Bo nikt nas tu nie będzie lubił.” Ale gdzie tam! A głos ma jak szakal, jakieś zawodzenie, nie szczekanie. I zawzięty! Żywemu nie przepuści!

Przez te poranne dumania za kierownicą jakim myślicielem zostanę! Blond myślicielką. Ale co tam. I tak mało kto mnie tu odnajduje na tym drugim blogu, bloczku, blodżku (? ), blodziku; więc mogę pisać co mi myśli na klawisz przyniosą – takie ćwiczenie – pisanie automatyczne. A nawet jak ktoś zechce coś złośliwego napisać, to he, he – moderuję! Fajne jest to poczucie władzy, nawet w tak nieważnym i znikomym zakresie jak blogowanie! Nie dziwię się, że niektórym ( większości: ona – władza – całkowicie do głowy uderza.) Pod każdą szerokością geograficzną. Dlatego do rządzenia pchają się nie zawsze najmądrzejsi, a już na pewno nie oni najczęściej wygrywają. Zostają najbardziej odporni. 

I po części rozumiem, choc nie pochwalam apetytu reżimów na cenzurę. Im prawda nie potrzebna i ich nie wyzwala, lecz wścieka. Zawsze tak było. 

Więc lepiej biorę do ręki książkę: “ Probemy behawioralne psów” i próbuję znaleźć medyczne usprwiedliwienie dla skandalicznego zachowania mego czworonoga. Dobrze wiem, co mu jest. Nic. Po prostu normalny pies. Z polskiej wsi przyjechał. I szczeka sobie. Bo jego matka tak robiła, ojciec  i braciszkowie. Bo co to za sobaka co nie szczeka! Ale staram się mieć w zanadrzu jakieś wiarygodne argumenty na jego psiopolską osobowość. Co by nas za ignorantów nie uznali i na rodzinną psią terapię nie wysłali.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Punktem wyjscia - obwarzanek.


Lubię w południe wyciągnąć koleżankę na lunch na miasto. Albo gdy jest ciepło to do parku oszamać nasze kanapiory lub kupionego po drodze sandwicha. Najbardziej lubię jednak ogromne wypasione sałaty w towarzystwie mięsiwa czy włoskiej pasty w “Racontez moi les salades”, małą zaciszną tajską restaurację, gdzie są zamiast nazw dań – cyferki, albo żydowskie bagels:


Historia tych okrągłych bułek nie jest taka jednoznaczna. Prawdopodobnie pochodzi od żydowskich emigrantów z Europy wschodniej lub środkowej. Jedna z legend głosi, że zostały wynalezione przez wiedeńskiego piekarza w hołdzie dla polskiego króla Jana III Sobieskiego w podzięce za odsiecz wiedeńską. W istocie rzeczy, obwarzanek wspomina się dużo wcześniej ( 1610 rok) w żydowskich źródłach krakowskich. Tak więc mamy polski akcent w tej historii.


Siedzimy sobie z N. na tarasie jednej z takich knajpek, jesienne słoneczko leniwie przyświeca jakby się nigdzie nie śpieszyło. Opalamy nasze piegi czekając na obfite porcyjki aromatycznych dań. Mówiąc szczerze, gdyby to było w Polsce,większość z tych lokali byłaby zamknięta przez Sanepid, z powodu jak to się u nas mówi “ rażących uchybień”, ale nie w Belgi! Tu panuja bardziej śródziemnomorskie standarty czystości …
N., mam do ciebie pytanie – zagajam koleżankę – Powiedz mi jakie znasz stereotypy na temat Polaków?
Zaskoczona otwiera oczy. Jest troche mieszana.
-          Nie patrz na to przez pryzmat mojej polskości. Nie wierzę, że nie mówicie o nas. Tak jak wśród Polaków istnieją stereotypy na temat Belgów – zachęcam.
-          No dobrze… - I nieśmiało patrząc na moją reakcję zaczyna wyliczać:
-          Polacy to złodzieje ( niestety ciągle), ale za to coraz mniej się mówi: “pijany jak Polak”. Za to najlepsze i najbardziej uczciwe są polskie sprzątaczki właśnie. Że jeśli rano na rogu ulicy stoi mężczyzna z reklamówką to niehybnie jest to Polak czekający na innego Polaka, swego szefa, u którego pracuje na czarno. A co o nas mówią? – kończy pytaniem.
-          Hmmm. Że słabi z was kierowcy i że jesteście bardzo dobrze zorganizowani i przewidywalni. Aż do znudzenia! Mało spontaniczni.No i że nie macie jaj – myślę, ale głośno mówię – zbyt łatwo oddajecie walkowerem.
Duma przez chwile, a intensywność jej rozmyślan znaczą dwie poprzeczne zmarszczki na czole.

-     Wiesz! Że jest sporo racji w tym co mówisz? My naprawdę tacy jesteśmy! Pranie w poniedziałki, prasowanie we wtorki, od lat identyczne śniadania o jednakowej godzinie… można według nas zegarki ustawiać!
-          A z tym duchem to też prawda, jak nam na coś nie pozwalają, to mówimy: “ W końcu to nie takie złe, można się przyzwyczaić. ..

Taaak…. My Polacy – odwrotnie. Jesteśmy urodzonymi rebeliantami. Jak nie można  - to dla nas impuls do dzialania. W czasach wolności się gubimy, nie potrafimy jednym głosem. Staszna konkluzja ciśnie mi się na myśl. Czy jesteśmy zdolni do wielkich wzlotów i osiągnięć tylko trzymani krótko za uzdę? By nie powiedzieć: za mordę.

Pamiętam, w latach gdy obowiązywały jeszcze wizy i nie mieliśmy jako kraj pozwolenia na pracę w Belgii, deportowani polscy pracownicy natychmiast wracali, mimo fatalnych pieczątek w paszportach. Znajomi Belgowie nie wychodzili z podziwu. Jacy ci Polacy odważni, wracają choc NIE MOŻNA! Pracują na czarno, mimo zakazu. A przecież Polak ma to we krwi. NIE MOŻNA to tylko podnieta do działania, hazard, kto kogo wykiwa. Wypiliśmy te przekorność z mlekiem matki.   Może za sprawą zaborów, kiedy ciągle musieliśmy się kiwać z zaborcami? Może…


Od innego kolegi dowiedziałam się też, że “Polki noszą odrosty na blond tlenionych włosach ( na szczęście to coraz rzadsza opinia)” I sypiają ze swoimi pracodawcami ( Bogu dzieki też coraz rzadziej), ale też, że są jednymi z najładniejszych kobiet w Europie ( co trudno jest powiedzieć o Belgijkach) I posiadają klasę, sa inteligentne, szybko sie uczą. Oczywiście podkreśla się polskie przywiązanie do tradycji i rodzinność.
Stereotypy! Anglicy skąpi i nudni, Włosi kłotliwi, Francuzi kochliwi, Holendrzy jak Anglicy mają węża w kieszeni...
A w życiu wcale to tak nie wygląda. Bynajmniej nie można generalizować.

Ciekawostką dla mnie i nieodgadnioną rzeczą jest fakt dlaczego nam się wmaszcza antysemityzm, skoro wcale na tym tle nie odbiegamy od innych narodowoći. O Żydach ( o ich wadach narodowych) nie mówią lepiej  Belgowie, Włosi, Skandynawi i inni. Ze chytrzy, zaradni i nie można im ufać. Na tej samej zasadzie powinno sie mowić o antybelżyzmie, antypolskosci itp. Bo wcale nie mniej wysmiewa sie nasze wady narodowe.  Hmmm... I udowadniaj przez całe życie, że nie jesteś wielbłądem!